‘‘Last look’, biznesowe rozwiązanie problemu dysproporcji technologicznych, jest już przeszłością.

Temat ‘last look’ wciąż dzieli uczestników branży FX. LMAX Exchange wierzy jednak że ‘last look’ to już przeszłość, gdyż banki nadrobiły przepaść technologiczną jaka jeszcze do niedawna dzieliła je od pozostałych uczestników rynku.

‘Last look’, kontrowersyjna praktyka, która pozwała dealerom bankowym na przegląd zamówień w ECN (ang. Electronic Communication Network), nawet po przyjęciu zlecenia, była krytykowana od długiego czasu, gdyż dawała zbyt dużą przewagę stronie sprzedającej, tj. dostawcom płynności. Obecnie operatorzy idą w kierunku ograniczenia tej praktyki lub jej całkowitego odrzucenia w celu optymalizacji jakości realizacji zleceń.

Jednakże temat pozostaje wciąż aktualny i gorący. Niektórzy uczestnicy twierdzą, iż ‘last look’ stworzył nierówne warunki dla uczestników rynku, ponieważ faworyzuje stronę sprzedającą, podczas gdy inni sugerują, iż banki potrzebują tego przywileju, gdyż jako dostawcy płynności ponoszą największe ryzyko.

‘Last look” został wprowadzony ze względu na destrukcyjne praktyki ze strony kupujących uczestników rynku, którzy praktykowali udział w rynku poprzez wiele platform z intencja wykorzystania elementu opóźnienia, czyli tzw. „latency arbitrage”.

Banki często emitują znacznie większą płynność, od tej którą są w stanie obsłużyć, dlatego wykorzystują ‘last look’ aby ograniczyć ryzyko. W przypadku obsługi zwykłych klientów, ‘last look’ prawdopodobnie nie jest konieczny. Sprawa wygląda inaczej w przypadku agresywnych klientów wykorzystujących HFT (ang. High Frequency Trading), tutaj banki mogą chcieć wykorzystać przywilej ‘last look’.

Oprócz funkcji ograniczającej ryzyko, która wynika z emisji płynności do wielu platform jednocześnie poprzez ECN, niektórzy dealerzy bankowi twierdzą, że ‘last look’ pomaga także w dostarczeniu najlepszej możliwej płynności na rynek. Przy emisji tej samej ceny poprzez dwie różne platformy, głównym założeniem jest uniknięcie konieczności wykonania podwójnej transakcji, dlatego ‘last look’ daje możliwość sprawdzenia transakcji oraz upewnienia się, że dana cena jest najlepszą w danej chwili. Natomiast z perspektywy zarządzania ryzykiem, umożliwia weryfikację, czy dana oferta nie jest w transakcji na dwóch platformach jednocześnie, co mogłoby narażać bank na zbyt duże ryzyko. Jeśli wydarzyłoby się to zbyt często, bank najpewniej ograniczyłby lub wycofał płynność. Takie działanie nie służy nikomu.

W międzyczasie, niektóre platformy oraz agregatorzy płynności twierdzą, że ‘last look’ to już przeszłość, gdyż w założeniach miał to być mechanizm, którego zadaniem miało być jedynie zrównoważenie dysproporcji w zaawansowaniu technologicznym pomiędzy uczestnikami elektronicznego rynku FX. Przy dzisiejszym postępie technologicznym, tego rodzaju praktyka nie jest już konieczna.

’Last look’ był biznesowym rozwiązaniem problemu technologicznego. Dzięki zwiększonej efektywności oraz szybkości systemów, banki nie potrzebują już ‘last look’ przy agregacji. Naszymi dostawcami płynności są największe banki inwestycyjne na świecie i tak długo jak zapewniamy im wystarczającą szybkość połączenia i stabilną platformę, ‘last look’ nie jest konieczny i nie mamy z tym żadnego problemu.

– mówi Piotr Śnieg z LMAX Exchange.

Banki stoją przed coraz większym wyzwaniem dostarczając płynność dla coraz bardziej zdecentralizowanego rynku FX, gdzie liczba agregatorów oraz platform rośnie z każdym dniem. Chęć emisji płynności do jak największej ilości platform jest zrozumiała, w przeciwnym wypadku banki ograniczałyby swoja penetrację rynku. Nie jest to jednak proces, który wpływa korzystnie na jakość płynności, a co za tym idzie, na jakość egzekucji zleceń.

Z perspektywy klienta, największym wyzwaniem jest rozpoznanie operatora, którego regulacja prawna, wymaga funkcjonowania w przejrzystej strukturze, gdyż ma to bezpośrednie przełożenie na jakość realizacji zleceń.